Siedziałem na Cervosie, a w ręce trzymałem kota. Nieznajomy chciał mi go odebrać siłą, gdy nagle z drzewa zeskoczyła jakaś postać, energicznie podbiegła do mnie i zraniła mnie w ramię. Upuściłem kota i nie czekając długo puściłem się pędem za tą postacią. Za mną widziałem biegnącego chłopaka. Nagle nieznajoma skręciła i biegła dalej.
~* Pędzi do wodospadu! *~ Mój przyjaciel przyspieszył i tak dobiegliśmy na miejsce. Z ukrycia patrzyłem, jak dziewczyna kładzie się spać. Nieznajomy, cały zdyszany dogonił mnie i poszedł, już spokojnym krokiem przyjrzeć się tej osobie z bliska. Moja ciekawość też wzięła górę i po chwili oboje staliśmy nad śpiącą. Cervos przyszedł do mnie powolnym krokiem i spojrzał na mnie.
~* Nie chcę cię poganiać, ale powinniśmy już się zbierać... *~ Jego pysk popchnął mnie, żebym się ruszył z miejsca.
- Spokojnie, wrócimy przed zachodem słońca. - Uspokoiłem go i spojrzałem na nieznajomą, którą zbudził chyba hałas mojej rozmowy. Patrzyła na mnie i na nieznajomego ciekawskimi oczami. Nagle zerwała się i popędziła zwinnie w krzaki. Nieznajomy chciał ją gonić, ale chwyciłem go za rękę chcąc, żeby się zatrzymał. On udrapnął mnie swoimi pazurami, odskoczyłem jak oparzony, żeby nie dostać jeszcze raz.
- Spokojnie, chciałem tylko, żebyś jej nie gonił. Jest dzika, jak będzie chciała, to wróci...- Powiedziałem i popatrzyłem na czarnego kota, który leżał chłopakowi na ramieniu.
~* Nie chcę tej rozmowy ucinać, ale chcę uświadomić cię, że niedługo będzie tu niebezpiecznie.*~
- Dobra... jestem Carl, a to mój przyjaciel, Cervos. Mieszkamy przy jeziorze... jak coś byś potrzebował, to możesz czasami wpaść. - Wskoczyłem na Cervosa i uśmiechnąłem się do nieznajomego.
<Rin? Bezimienna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz